Archiwum bloga

środa, 2 listopada 2016

Zaległy dzień. Wczoraj

Wstałam wyspana jak nigdy z mojego nowego łóżka. Chwilę później spojrzałam na Chrisa, spał. Wyglądał tak uroczo, tylko szkoda, że miał na sobie tylko bokserki. Tego widoku mógł mi oszczędzić. Wzięłam telefon do ręki, by sprawdzić godzinę... O Boże! Jest 11.37! Spóźnimy się do dyrektora naszej nowej szkoły. Mamy z nim obejrzeć szkołę, zapoznać się z planem lekcji i pisać test, który ma na celu sprawdzanie naszych umiejętności z angielskiego. Po cholerę nam z angielskiego! Bardziej z polskiego, ale przynajmniej jedną dobrą ocenę będę mogła mieć. Jeszcze musimy zakupić sobie nowe zeszyty, podręczniki, piórniki, plecaki i przybory szkolne. Tamto musiało zostać w Ameryce. Obudziłam Chrisa dość nieprzyjemnym sposobem. Rzuciłam się na niego jak bomba krzycząc WSTAWAJ! Od razu się poruszył gwałtownie i zepchnął mnie z siebie tak, że spadłam boleśnie z łóżka. Jest taki troskliwy...
Kiedy już się "wykokosiliśmy" z pokoju, ubrani itp., poszliśmy jeść śniadanie. Wyszliśmy całą rodziną na autobus, który spóźnił się całe 10 minut! Przed wejściem do mojej nowej szkoły okropnie się zestresowałam. Kompletnie nie chciałam tam być. Nie wiem co się stało, że ja zazwyczaj śmiała i rozgadana dziewczyna nie chce wejść do prawie pustej szkoły. No, ale cóż. Ludzie się zmieniają...
Podczas zwiedzania już szkoły rodzice nas opuścili więc po cichu rodzeństwo i ja jak zwykle rozmawialiśmy i komentowaliśmy wszystko co nas otacza (oczywiście po angielsku). Ustaliliśmy, że nie będziemy mówić o tym, że mieszkaliśmy w Ameryce. Zaczną się pytania i takie tam, a przynajmniej tu nikt nie będzie mnie i brata znał. Tam to nie miałam życia. Cały czas były pytania co do mojej osoby i pytania o zdjęcie. Ja chcę być normalna, a nawet siostry zrobiły sobie ze mną i z Chrisem zdjęcie, bo uważały, że skoro jesteśmy bardzo rozchwytywani w całej Ameryce to czemu by nie mieć z "gwiazdami" zdjęcia. Jakie to głupie... Teraz pisząc to znalazłam jednego plusa wyprowadzki, ale nadal uważam, że była nam ona zbędna. Teraz między rodzeństwem umówiliśmy się, że imiona też sobie zmienimy na polskie. Ale zabawa! No co? Rodzice jak zwykle gdzieś pojechali, a my zostaliśmy i to my musimy się zapisać do dziennika (dyrektor mówił, że uczniowie sami się wpisują do dziennika) to czemu by nie skorzystać? Mieliśmy takiego farta, że mogłam sobie wybrać klasę. Rozmawiałam z Chrisem (od teraz Krystianem), że jak będzie możliwość to będziemy razem w klasie. Jak postanowiliśmy w domu tak zrobiliśmy. Od dziś jestem w klasie liceum 1a. Poszłam z dyrektorem do naszej nowej klasy zobaczyć ją i zapoznać się z moją nową szafką. Niestety szafka Krystiana jest 8 szafek dalej na lewo, ale da się to znieść. Jak zapewne zauważyliście jestem bardzo, ale to bardzo związana z bratem (jak by co to zwiedzać liceum poszłam ja, Chris czyli Krystian, James czyli Jacek (nie znamy polskiego odpowiednika) i obok jest gimnazjum więc były z nami jeszcze Emilly i Elly czyli Emilia i Ela oraz Sam jako Stanisław. Osobiście jestem jako Oliwia). Wszystko idzie tak dobrze, że wydaje mi się, że to tylko sen, a nie rzeczywistość.
Dostałam swój plan lekcji, który skopiowałam w gabinecie dyrektora. Pierwszy schowałam do torebki, a drugi przykleiłam na drzwiach wewnętrznych mojej nowej szafki szkolnej. Nawet była spoko tylko trochę mała i w kolorze granatowym. Jak ja nie lubię tego koloru! No nic, udekoruje ja od środka i będzie fajna.

Po zwiedzaniu szkoły udaliśmy się do księgarni. Kupiliśmy wszystkie potrzebne nam podręczniki i ćwiczenia. Obładowani pojechaliśmy do domu, z którego wybiegliśmy po odłożeniu rzeczy jak poparzeni. Mamy niecałą godzinę do 16.00, a w tedy zamknął nam wszystkie sklepy papiernicze. Kupiłam sobie zeszyty z twardą okładką w kolorze różu, fioletu i czarnym. Wybrałam piórnik z jedną komorą główną i dwoma po bokach dodatkowymi. Cały piórnik był w różne słodkie minki i zwierzątka oraz rzeczy. Dokupiłam wszystko co może się przydać z długopisów itp. Zjedliśmy obiad na mieście, bo dostałam SMS od mamy, że oni już zjedli w domu z maluchami. Cały dzień jakoś tam minął i poszłam spać. Jutro pierwszy dzień w nowej szkole. O Boże!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz